Pamięć i Sprawiedliwość, Tom 28 Nr 2 (2016), strony: 451-484
Wybory do Sejmu PRL w 1952 r. przeprowadzono w momencie, kiedy PZPR była już niepodzielnym hegemonem w państwie, które formowano zgodnie ze stalinowskim modelem władzy. W takich okolicznościach głosowanie nie mogło oczywiście spełniać żadnych demokratycznych standardów. Kuriozalne zasady ordynacji wyborczej, typowy dla okresu stalinowskiego przerost treści propagandowych, kluczowa rola rozbudowanej machiny przymusu, stały się podstawowymi składnikami wyborczego spektaklu, będącego wraz z przyjętą kilka miesięcy wcześniej konstytucją, swego rodzaju zwieńczeniem trwających już kilka lat procesów.
Wielopłaszczyznowa i totalna presja państwa nie mogła jednak zupełnie wyeliminować objawów obywatelskiego buntu ujawniającego się podczas kampanii i wyborów nie tylko w środowiskach zwyczajowo niechętnych komunistom, ale nawet w szeregach przedstawicieli samej władzy (w milicji, czy w wojsku). Zdecydowana większość przypadków kontestacji nie miała jednak radykalnego charakteru, a ograniczała się do zrywania plakatów, czy malowania wrogich napisów. Gros społeczeństwa przyjmowała już wtedy pasywnie kolejne akcje władz, traktując je, jako zło konieczne na które nie ma się żadnego wpływu. Istotny był również poziom strachu przed represjami, jakie groziły za choćby drobną oznakę sprzeciwu, czy krytyki wobec poczynań państwa. W tym kontekście na uznanie zasługują ludzie, którzy mimo ryzyka decydowali się na wykonanie antywyborczych ulotek, bojkot głosowania, czy „tylko” skorzystanie z kabin w lokalach wyborczych.
Z drugiej strony wskazać należy istnienie środowisk odbierających pozytywnie przekaz propagandowy władz (choć nawet wiedziały, że zniekształcał rzeczywistość) i akceptujących panujący porządek ustrojowy, który gwarantował choćby bezpłatne kształcenie na wszystkich szczeblach oraz możliwości awansu, szczególnie dla osób związanych z partią. Dla przedstawicieli tej grupy wybory sejmowe stanowiły następny etap umacniania zdobyczy socjalizmu i stabilizacji ich własnej pozycji.
Rządzący jednak i tak nie mieli zamiaru rezygnować z możliwości preparowania wyników oraz frekwencji wyborczej, ale trudno stwierdzić - nawet prawdopodobną - skalę tego zjawiska. Zgodnie bowiem z doświadczeniami poprzedniego głosowania w 1947 r. – ewentualnych fałszerstw dokonywano najpewniej na najniższym poziomie poszczególnych komisji obwodowych (stąd dokładne, rzeczywiste rezultaty wyborów są raczej nie do ustalenia). Na szczeblu centralnym natomiast, według praktycznie nieweryfikowalnych relacji Józefa Światły, fabrykowaniem danych wyborczych zajmowała się specjalna grupa z MBP, kierowana przez pułkowników Anatola Fejgina i Michała Taboryskiego, która miała podrabiać protokoły okręgowych komisji wyborczych i przekazać je następnie do rąk najbliższych współpracowników Bieruta.
Faktem pozostaje, że wybory z 1952 r. były jedynymi takimi wyborami w historii powojennej Polski między rokiem 1947 a 1989, zarówno pod względem skali i intensywności działań propagandowych, jak i różnych form nacisku władz na społeczeństwo (zwłaszcza działań aparatu przymusu). Kolejne głosowania miały już inny charakter, co oczywiście nie podważało w najmniejszym stopniu założeń panującego systemu politycznego, opartego na hegemonii PZPR. W styczniu 1957 r. Sejm wyłaniano w zmienionych odwilżą październikową warunkach i niejako w reakcji do doświadczeń sprzed czterech lat; wyróżnikiem przeprowadzonych wówczas wyborów stała się przede wszystkim nowa ordynacja oraz elementy rzeczywistej, bo niekontrolowanej przez władze, kampanii wyborczej. Głosowania w następnych latach odbywały się już w mniej burzliwych okolicznościach i pod pełną kontrolą rządzących, ale – w odróżnieniu od 1952 r. – bez tak agresywnej agitacji i przy mniejszej presji państwa.